Tuning Show Kraków 2015 za nami. Formuła imprezy praktycznie nie zmieniła się w stosunku do tej sprzed roku, czyli jedna hala zapchana dobrym tuningiem, któremu towarzyszyły muscle cary i kilka egzotyków, a druga hala wypełniona salonówką i motorsportem.
O tej nudniejszej nie ma sensu mówić bo prócz AMG GT S, Audi Sport Quattro i uczelnianego mini bolidu nie było tam nic ciekawego, no chyba że kogoś interesuje Nissan Leaf. Tuningi za to miały się bardzo dobrze i wielbiciel każdej marki mógł znaleźć tam coś interesującego.
Było kilka naprawdę dobrych japończyków i kilka równie mocnych niemców, nie zabrakło wystensowanego Saaba czy szurającego podłogą o ziemię Matiza. Generalnie buda leżąca na ziemi, kustomowa skrętka i dobry clean to powoli standard. Egzotyki pojawiły się tak jak w zeszłym roku na stanowisku Suhorovsky Design, a dodatkowo na stoisku DriftOpen była okazja zobaczyć całkiem przyjemne Lambo i bardzo mocnego Chevy Camaro SS od AmazingCars.pl.
Pojawiło się też kilka aut zza naszej południowej granicy i z miejsca było wiadomo, że nie są to polskie produkcje. Nie chodzi o jakość ale o styl, bo w tej kwestii nasi południowi sąsiedzi dalej lubują się w raczej krzykliwych przebudowach, niż po prostu ładnej budzie na dobrym kole. Czasem to może się podobać jak np wnętrze poniższego Audi, a czasem przyprawia o uśmiech i wywołuje wspomnienia z czasów F&F jak „joker” S2000 w kameleonie i aerografie.
Było fajnie, auta dopisały tak samo jak dobra zabawa w sprawdzonej ekipie. Przyszła też motywacja do dalszych działań nad własnym autem, a stoisko DriftOpen w przyszłym roku z pewnością nieco się powiększy.