Uwielbiamy opisywać dobrze zrobione kundle i szalone swapy, ale takie jak ten konkretny egzemplarz zdarzają się bardzo rzadko i doprawdy nie wiem jak zdołał nam umknąć wcześniej.
Panie i Panowie, oto Fiat 500 z 1971 roku pod którego maską zasiadło 6.2 litra z Lamborghini Murciélago.
Już na papierze wydaje się to ostro porąbanym pomysłem, ale to wrażenie szybko mija jeśli tylko przedstawi się autorów tego projektu – Gianfranco i Leonardo Dini.
Jeśli ktoś nie kojarzy nazwiska to spieszę z wyjaśnieniem, że to właśnie warsztat Oemmedì Mechanics należący do rodzini Państwa Dini już wcześniej zasłynął 500-tką ożenioną z silnikiem Porsche Boxster i kolejną z V8 Ferrari.
Nie jest zatem aż tak szalenie jak mogłoby się wydawać, no ok może trochę ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo dzieła rodziny Dini to nie garażowe druciarstwo, tylko przemyślana i precyzyjnie wykonana przebudowa.
Potwierdza to chociażby ilość modyfikacji, która objęła 500-tkę. Mały Fiat 500 dostał nie tylko potężną jednostkę V12 z Lamborghini, ale cały układ hamulcowy, skrzynię biegów i przeniesienie napędu na wszystkie cztery koła. Konstrukcję nośną oparto na specjalnie zaprojektowanej ramie, która utrzymuje silnik i elementy zawieszenia w ryzach, a większy rozstaw kół i rozmiar umieszczonego za fotelami V12 wymógł znaczne zmiany w karoserii auta.
Samochód zrobił się nieco dłuższy i prawie dwa razy szerszy niż oryginalny Fiat 500. Warto zaznaczyć, że nowa szeroka karoseria to nie ulep z włókna tylko ręcznie kształtowany metal, Gianfranco niezbyt lubi plastik i dlatego też nawet środkowy tunel i deska rozdzielcza zostały wykonane z metalu.
Całość prac opiewa na 3000 godzin roboczych co naprawdę robi wrażenie.
Wizualnie ten mały potworek prezentuje się zadziwiająco dobrze. Nawet 18″ felgi z Lamborghini Diablo okute w 335/30 na tyle i 245/35 na przodzie, prezentują się doskonale.
Jak szybko jeździ? W zasadzie nie wiadomo, bo nie było jeszcze okazji przegonienia Lambocento do prędkości maksymalnej. Nie jest też pewnie łatwo znaleźć kogoś, kto pójdzie do odcinki na każdym z sześciu biegów w aucie ważącym tyle, co ryczące za plecami V12 z kołami. Żarty się kończą gdy siedzisz w formalnie 44-ro letnim aucie dysponującym stosunkiem mocy do masy wynoszącym 600KM na tonę. Gianfranco twierdzi, że auto bez problemu rozpędza się do 300km/h, ale spokojnie można z niego wycisnąć wiele więcej. W to akurat niezbyt wierzę bo przy takich prędkościach w grę wchodzą opory powietrza tak duże, że na pokonanie bariery 10km/h potrzeba ogromnej ilości mocy i lekka, krótka karoseria fiata 500, nawet z silnikiem z Lambo nie pobije w mojej opinii Bugatti. Ale oczywiście mogę się mylić, w końcu ja tylko siedzę przed komputerem, a Gianfranco buduje szalone 500-tki. Zresztą samo rozmyślanie na temat czy Lambocento pojedzie 340km/h oddaje to jak potwornie szybkie jest to auto.
Gianfranco twierdzi, że stworzona specjalnie dla tego projektu rama podwozia potrafi znieść jeszcze większą moc, a rozwiązania konstrukcyjne wybrane przy jej projektowaniu, umożliwiają umieszczenie w 500-tce praktycznie każdego silnika. Na pytanie czy powstanie Fiat 500 z silnikiem W16 od Bugatti Veyron odpowiada, że jeśli tylko ktoś mu go podaruje, to na pewno go zmieści.
No cóż, czekamy!
foto: www.oemmedi.it / www.superstreetonline.com / www.pakelo.com